Rozmowa z Piotrem Knasieckim
Selgros jest obecny na polskim rynku już od 25 lat. Ten wyjątkowy jubileusz świętuje z wyjątkowymi osobami – Klientami, którzy są z firmą od samego początku. Z Piotrem Knasieckim, właścicielem marki Estella, znanej z prowadzenia pod swoim szyldem sieci włoskich restauracji w Poznaniu i okolicach, wspominamy początki prowadzenia biznesu.
Panie Piotrze, gdyby kelner podał nam teraz do kawy nasz wspólny jubileuszowy tort, ile płonęłoby na nim świeczek?
Jeśli dobrze policzyć, byłoby ich do zdmuchnięcia aż 56… Kiedy Selgros pojawił się w Poznaniu, Estella znana była miejscowym miłośnikom włoskiej kuchni już od sześciu lat. Cieszy mnie, że nadal, mimo zawirowań złego losu, możemy dzielić się urodzinowym ciastem i wspomnieniami.
Woń oregano, świeżej bazylii i rozgniecionego czosnku poczułem po raz pierwszy, idąc ulicą Garbary. Wracałem do domu po szkole. Skuszony zapachem, wszedłem do lokalu, który oprócz drzwi wejściowych nie miał nawet przeszklonej witryny, był za to, jeśli można to tak opisać, bardzo długi…
Tak, bez wątpienia była to najdłuższa knajpa w tym mieście. Jeśli spojrzeć na nią okiem architekta wnętrz, wypełniała amfiladę, na którą składały się stosunkowo niewielkie pomieszczenia spięte korytarzem, zdawało się, bez końca – począwszy od szatni (były to czasy, w których gości lokalu witał szatniarz, gotów przyszyć do płaszcza guzik dyndający na ostatniej, sfatygowanej nitce), poprzez cztery sale dla gości, kuchnię, aż po jej głębokie zaplecze. Dłuższa od Estelli była chyba tylko jej karta dań – już wtedy wybierać można było spośród ponad stu pozycji menu. Gdybyśmy zajrzeli tam trzy dekady wcześniej, oprócz szatni na wejściu zdziwiłoby nas pewnie jeszcze i to, że ulica Garbary była wtedy dwukierunkowa. Dzisiaj to dla nas niepojęte.
Jak wspomina Pan początki prowadzenia biznesu?
1991 rok był czasem ustrojowej i gospodarczej transformacji. W większości poznańskich restauracji pamiętających minioną epokę właśnie po raz ostatni gaszono światła. Niewielu było podobnych nam ryzykantów gotowych zainwestować w branżę, która jak się zdawało, chyli się ku upadkowi. A jednak się udało! Zanim w nasze ślady poszli inni, we wspomnianej przeze mnie szatni ustawiała się kolejka gości czekających na wolny stolik, a szatniarz nie nadążał z przyszywaniem guzików do kurtek i płaszczy. Dziwny to był czas. Oferta sklepów i hurtowni spożywczych pozostawiała wiele do życzenia, a targowisko przy ówczesnej ulicy Bema nie było w stanie zagwarantować nam ciągłości zaopatrzenia w produkty niezbędne do przygotowania wszystkich pozycji z menu. Już wtedy naszą ambicją było używanie tylko oryginalnych, włoskich produktów spożywczych. Normę stanowiły dla nas cotygodniowe eskapady do Berlina, skąd przywoziliśmy włoskie wędliny, sery, karczochy czy też pomidory, które dojrzały w południowym słońcu. Nie muszę chyba tłumaczyć, jak bardzo było to niekomfortowe i czasochłonne.
Czy można więc pokusić się o stwierdzenie, że od 25 lat jest Wam łatwiej, bo z Selgros Cash & Carry?
Zdecydowanie tak! Życie jest kwestią smaku, a smak potraw podanych do stołu przez troskliwego kelnera zależy w dużej mierze od nieprzerwanego łańcucha dostaw świeżych produktów spożywczych w najlepszym gatunku. Restaurator nie jest iluzjonistą. Pojawienie się Selgros Cash & Carry sprawiło, że nie byliśmy zmuszeni czarować. Nasza współpraca, trwająca od początków hali w Poznaniu, sprawiła, że praca stała się dla nas o wiele łatwiejsza i jest źródłem wielu radości.
Estella to w tej chwili trzy odrębne lokale. Czy ich oferta również nosi cechy odrębności?
Prowadzimy restauracje w Poznaniu, w Baranowie i w Suchym Lesie. Każda z nich niewątpliwie ma swoje lokalne uwarunkowania, którym musi sprostać. Menu poszczególnych lokali Estelli są praktycznie zbieżne, jednak w Baranowie można doszukać się pozycji, których nie znajdziemy w Suchym Lesie, w Suchym Lesie zaś takich, których brakuje na poznańskim Grunwaldzie. Jako że karta nadal jest długa, z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Nadmienić trzeba, że wszystkie potrawy naszej kuchni dostępne są na wynos, również z dowozem.
Hasło „Estella” pojawia się na moim monitorze zawsze wtedy, gdy w wyszukiwarkę wpiszę słowo „catering”. Skąd to skojarzenie?
Z faktu, że jak się okazało 30 lat temu, wyzwania stawiane nam przez naszych gości wykraczają niekiedy poza naszą możliwość posadzenia ich przy wspólnym stole. Pierwsze próby podjęcia klientów w miejscu innym niż nasze własne, do tego w liczbie przyprawiającej o zawrót głowy, były na tyle udane, że potem nie odmawialiśmy nikomu. Bankiety dla setek, a nawet tysięcy gości, gastronomiczna oprawa sympozjów i konferencji, imprez sportowych i pikników, eventów i uroczystości firmowych czy wreszcie wesel odbywających się w niebanalnych lokalizacjach. Wszystko to na stałe wpisało się w profil naszej działalności. Współpraca z Selgros była i jest dla nas dużym ułatwieniem – umożliwia nam realizację prawie wszystkich życzeń naszych klientów i gości. Selgros nie jest jedyny, ale jest jednym z najlepszych!
Czego wypada życzyć, Panie Piotrze?
Firmie Selgros życzę kolejnego, okrągłego jubileuszu – już za pięć lat – nam zaś tego, byśmy byli wtedy w stanie zdmuchnąć wszystkie świeczki na rocznicowym torcie.
Materiał promocyjny otrzymany od Selgros Cash&Carry